"Mój pies się nie słucha, to znaczy, że muszę nauczyć go posłuszeństwa/iść na tresurę".
Otóż nie.
Szkolenie podstawowego posłuszeństwa czy też "tresura" nauczy psa komend. To wcale nie znaczy, że pies te komendy będzie chciał wykonywać ;)
Jeżeli pies jest "nieposłuszny", skacze na ludzi, ciągnie, niszczy, nie reaguje na przywołanie itp, to znaczy, że ma jakiś problem. Problem z pewnością siebie, z poczuciem bezpieczeństwa, z emocjami, nasza relacja z psem jest zaburzona, albo problemy rodzą się z naszych zbyt wysokich, lub niedopasowanych do psa wymagań.
Należy zastanowić się, czy zaspokajamy wszystkie podstawowe potrzeby naszego psa, czy zdrowo go karmimy, czy jest zdrowy i przede wszystkim musimy znaleźć przyczynę takiego zachowania i to ją "leczyć", a nie starać się zmienić samo zachowanie. Jeśli zlikwidujemy przyczynę - zlikwidujemy problem.
Przykład: pies ma chore ucho, więc się drapie. Nie chcemy, żeby się drapał, więc zakładamy mu kołnierz. I co? Udało nam się - pies przestał drapać się po uszach. Ale zapalenie w uchu nadal jest i się rozwija, a do tego pies zaczyna się frustrować, bo nie może się podrapać. Szybkie rozwiązania najczęściej z czasem tworzą nowe problemy i intensyfikują już istniejące. Rozwiązaniem problemu jest diagnoza zapalenia ucha przez lekarza weterynarii (a nie sąsiada, czy Pana z zoologicznego), czyli osobę wykwalifikowaną w danej dziedzinie i zastosowania konkretnego w danym przypadku leczenia. Czasem, na początku pies może mieć problem z podaniem leku, ale z czasem, gdy jego stan zacznie się poprawiać, będzie reagował na to coraz lepiej (oczywiście o ile podawaniem leku nie spowodujemy traumy u psa, próbując "za szybko, za dużo"). W końcu lek będzie można odstawić, ale trzeba będzie monitorować stan uszu psa, żeby następnym razem nie dopuścić do rozwoju choroby.
Tak samo to wygląda z zachowaniem. Pies ciągnie na smyczy. Szarpanie go, zakładanie kolczatek, dławików, kantarów, szelek treningowych nic nie da. Trzeba zastanowić się dlaczego ciągnie. Może ze stresu (ma problem z ludźmi, psami, pojazdami)? Może nie radzi sobie z emocjami i na dworze jest "przebodźcowany"? Może ma za krótką smycz, a potrzebuje powąchać szybko każdy krzaczek?
Po pomoc udajemy się do behawiorysty, nie do tresera czy szkoleniowca. Lekarz weterynarii również nie jest odpowiednią osobą. leczy ciało, nie psychikę. Oczywiście, jeżeli ten treser, czy weterynarz jest również behawiorystą - świetnie! to znaczy, że ma większą wiedzę i patrzy na sprawę z wielu perspektyw. Ale nie oczekujmy, ze pomoże nam przez telefon, internet, czy "przy okazji". Umówmy się na spotkanie. Przeznaczmy na nie 2-3h. Nie śpieszmy się. I on również nie powinien. Powinien za to powiedzieć nam o przyczynach zachowania oraz podać logiczne argumenty, dlaczego uważa, że jego rady będą pomocne. Nie bójmy się pytać. Nie bójmy się mieć wątpliwości. Chodzi o dobro naszego psa.
Każdy pies jest inny, problem ma źródło gdzie indziej, wielkość problemu również jest różna u każdego psa. Dlatego trzeba do sprawy podchodzić indywidualnie. Dlatego trzeba się uzbroić w cierpliwość, czas i zrozumienie, jeśli chcemy pomóc psu i go zrozumieć, a nie tylko sprawić, aby nam było wygodniej ;)
Komentarze
Prześlij komentarz